25 lat temu Berlin i Warszawa podpisały umowę o współpracy partnerskiej. Choć jej zawarcie wynikało wprost z politycznych założeń polsko-niemieckiego traktatu o przyjaźni, realizowana była przez ostatnie ćwierćwiecze z prawdziwym entuzjazmem zarówno przez urzędników, jak i mieszkańców. Przez ten czas zrealizowanych zostało setki projektów edukacyjnych, kulturalnych, sportowych, wymian młodzieżowych, wspólnych seminariów nauczycielskich i szkoleń dla urzędników. Rzadko z którym miastem Warszawa ma równie intensywne kontakty zarówno na poziomie oficjalnym,  jak i codziennym, międzyludzkim.  Również w jubileuszowym roku odbywa się wiele wydarzeń – rozwija się współpraca Teatru Nowego i Teatru Powszechnego z berlińskimi partnerami, Zachęta pokazuje laureatów nagrody Spojrzenia w DB Kunsthalle, zaś 9 warszawskie i berlińskie organizacje pozarządowe  organizują 9 dużych, wspólnych projektów kulturalnych. Współpracują ze sobą targi sztuki ABC i Warsaw Gallery Weekend oraz Warsaw Music Week i Festiwal Pop Kultur. To przy wsparciu miasta, a jest jeszcze Goethe Instytut w Warszawie i Instytut Polski w Berlinie, których dyrektorzy zamienili się miejscami i wiele, wiele innych inicjatyw.

W chwili podpisywania umowy o współpracy Warszawa i Berlin żyły w zupełnie innej epoce niż dziś. Berlin dopiero zaczynał leczyć ranę, jaką był mur dzielący Wschód i Zachód. Warto przypomnieć, że do 89 roku były to wtedy dwa, prawie odrębne miasta, z szeregiem dublujących się instytucji – dwoma ratuszami, dwoma filharmoniami, dwoma uniwersytetami – i znacznymi różnicami poziomu rozwoju. W 1990 r. Berlin odzyskał również status stolicy zjednoczonych Niemiec. Były to mocne bodźce rozwojowe. Wkrótce został okrzyknięty największym placem budowy Europy, a Potsdamer Platz do dziś jest niedościgłym wzorem dla warszawskich planistów, architektów i budowniczych.

Warszawa po upadku komunizmu była rzeczywiście niczym brzydka i bezposażna panna z opowieści ministra Bartoszewskiego: szara, biedna i pełna kompleksów. Miasto pełne było jeszcze dziur po wojnie, która zakończyła się 45 lat wcześniej, nieliczne perły architektury powojennej pokrywał – dosłownie i w przenośni – kurz. Za to jej mieszkańcy z impetem rzucili się w kapitalizm, handlując, ucząc się nowości przywożonych z Zachodu i pracując w morderczym tempie. Rodziła się nowa epoka, a wraz z nią nowa Warszawa. Warszawiacy – zadzierający nosa, podobnie jak wszyscy inni mieszkańcy stolic – zaczęli się porównywać z Berlinem. Najpierw mówiąc, że jest to drugi po Berlinie plac budowy w Europie, później tworząc wręcz określenie „Warszawa nowym Berlinem Europy”. Dopiero po 25 latach pewna felietonistka rodem z Krakowa odważyła się wspomnieć na łamach stołecznej prasy, że wszelkie porównania obu miast są na wyrost.

I rzeczywiście Warszawę i Berlin tyleż rzeczy łączy, co dzieli, a najbliżej prawdy będzie chyba stwierdzenie, że są to dwie bliźniacze metropolie rozkwitające ponownie w środku Europy.

Oba miasta zostały założone w podobnym ze współczesnej perspektywy okresie. Istnienie Berlina odnotowano po raz pierwszy w 1237 r., Warszawa w 1313 r. Przez wiele dekad funkcjonowały jak niewielkie miasteczka, które przycupnęły gdzieś nad skrajem rzek, czekając na wielką historię. Gdy tylko się pojawiła, skwapliwie to wykorzystały. Warszawa została stolicą najpierw Mazowsza, potem Polski – podobnie jak Berlin, który był stołecznym miastem Brandenburgii, a potem Prus. W tym czasie miasta ściągały mieszkańców z całej Europy, jak choćby Berlin francuskich hugenotów czy Warszawa braci czeskich, w obu liczne były skupiska ludności żydowskiej. Wiek XIX to bujny okres rozwoju, który trwa do dziś, choć okupiony wielkimi stratami czasów wojen światowych i morderczych totalitaryzmów nazistowskiego i komunistycznego. W XXI wiek Berlin i Warszawa wkraczają dumnie i z rozmachem.

Z drugiej zaś strony Warszawy z Berlinem równać niepodobna. Kiedy Warszawa była stolicą wielonarodowej i szlacheckiej Rzeczpospolitej, Berlin był siedzibą królów absolutystycznych Prus. Kiedy Berlin awansował na stolicę Niemiec, Warszawa była zaledwie stolicą jednej z prowincji carskiego imperium. W czasie I i II wojny światowej Warszawa byłą ofiarą, Berlin agresorem. Warszawa jest centrum życia gospodarczego Polski, Berlin nie aspiruje do tego miana.

Może te porównania wzięły się stąd, że po 1945 r. byliśmy w tej samej strefie wpływów radzieckich i wspólnie zrzucaliśmy komunistyczny gorset? A może jest to zjawisko lokalne warszawskie i nikt w Berlinie się do Warszawy nie porównuje? Można by o tym pewnie długo się rozpisywać.

Dość powiedzieć, że w ciągu ostatnich 25 lat oba miasta odzyskały wigor, którym się charakteryzowały przez stulecia, swoistą wielkomiejską atmosferę, która ściąga ludzi kreatywnych, otwartych i przedsiębiorczych. Są chyba coraz mniej „biedne”, ale ciągle „sexy”. Przez ostatnie 25 lat warszawsko-berlińskie stosunki naturalnie się rozwijały i z nadzieją można patrzeć w ich dalszy rozwój w przyszłości.

Leszek Napiontek

Naczelnik Wydziału Dziedzictwa i Współpracy Zagranicznej Biura Kultury M. St. Warszawa.

Leszek_Napiontek_c_BW
Leszek Napiontek – w Biurze Kultury zajmuje się współpracą zagraniczną i wsparciem projektów zewnętrznych. Prowadzi program dotacyjny dla państwowych instytucji kultury i uczelni wyższych oraz program stypendialny dla twórców. Uczestniczy w pracach nad Programem rozwoju Kultury Warszawa 2020 i Strategią Warszawa 2030. Wspiera rozwój sektora kreatywnego oraz działania na rzecz dialogu międzykulturowego. Od lat zaangażowany we współpracę kulturalną Warszawy i Berlina, był odpowiedzialny m. in. za projekty: „Promised City” 2009/2010, prezentację Warszawy na festiwalu DMY 2013, „25 lecie Warszawa-Berlin”. W lipcu 2016 mieszka i pracuje w Berlinie w ramach wymiany urzędników między Warszawą i Berlinem.