POSHPOLSKI to sekcja LIFESTYLE-LOWA portalu Berlin-Warszawa @rtpress. Pokażemy w niej zwykle życie niezwykłych mieszkańców najbardziej zachodniej polskiej prowincji, czyli Berlina. Mamy zamiar także zdradzić reszcie świata, kim właściwie są ci warszawiacy.

Stolica Polski na Zachodzie

by Jacek Slaski

Berlińscy Polacy, choć stanowią drugą co do wielkości mniejszość, zaraz po tureckiej, zazwyczaj nie rzucają się w oczy. A przecież od stuleci współtworzą wizerunek miasta.

Du Polackensau!, wrzasnął mi Christian prosto w twarz i przez chwilę sprawiał wrażenie tak samo przestraszonego jak ja, chociaż był ode mnie wyższy o głowę i nosił koszulkę z Iron Maiden. Było nas jedenastu, w szkole trzymaliśmy się razem, a Christian był właściwie moim kumplem. Pewnie chciał przekroczyć jakąś granicę. Przekroczył. Ale to już i cała historia dyskryminacji, jakiej doświadczyłem w Berlinie na własnej skórze. Abstrahując od głupich dowcipów, których nawet po 30 latach germańskiej socjalizacji muszę wysłuchiwać od redakcyjnych kolegów za każdym razem, gdy mowa o kradzieżach.

Na przekór stereotypom Polacy uchodzą za wzorowych imigrantów. Pewnie dlatego, że nie rzucają się w oczy. Nie licząc kilku bezdomnych naciągaczy spod Kaisers´a przy Warschauer Straße, Polacy całkiem dobrze wtapiają się w obraz miasta. Berliński Polak mieszka zazwyczaj na obrzeżach byłego Berlina Zachodniego: w Spandau, Reinickendorfie czy południowym Neukölln. Pilnie uczy się języka, jest sumiennym pracownikiem, a dzieci posyła do szkół – ryzyko, że wyrosną na kryminalistów, jest też raczej niewielkie. Polacy nie wykazują też tendencji do łączenia się w grupy wyłącznie z podobnymi sobie. Cudzoziemskie żony Niemców to najczęściej Polki, małżeństwa mieszane są bardzo popularne.

Okładka TIP-Berlin

TIP Berlin, wydanie 2016/14

To się nazywa integracja. A może już pełna asymilacja? Tak czy owak, Polacy to spełnienie marzeń Thilo Sarazzina! Oczywiście są wśród nich także nie stroniący od kieliszka spece od roboty na czarno, złodzieje, punki z nieodłącznymi psami i nielegalne prostytutki, ale z drugiej strony jest też pisarz o polskich korzeniach Paul Bokowski, Margarete Stokowski – dziennikarka znana z rubryki autorskiej w elektronicznej wersji „Spiegla“ czy artystka Alicja Kwade.
W Niemczech mieszka ok. 50.000 osób z polskim paszportem, ponad drugie tyle ma polskie korzenie. Emigracja Polaków do Berlina przebiegała falami, co sprawiło, że społeczność polska jest teraz znacznie bardziej heterogeniczna niż na przykład największa liczebnie społeczność turecka. Już w XIX. wieku wielu Polaków wyemigrowało ze swojej podzielonej przez zaborców ojczyzny do Berlina w poszukiwaniu pracy i na studia, a zatem z podobnych powodów co i dziś. W owym czasie w pruskiej metropolii mieszkało blisko 100.000 obywateli polskich, a że już wtedy Polacy lubili zawierać małżeństwa z Niemcami, w regionie zaroiło się od nazwisk kończących się na „-ski“, „-cki“ oder „-sky“, które już od dawna zaliczane są do typowo berlińskich: Borkowsky, Gotzkowsky, Rogacki, Kowalski.

Po drugiej wojnie światowej ochota na Niemcy z wiadomych powodów nieco przygasła, ale już w latach 70-tych, a przede wszystkim 80-tych do otoczonego murem Berlina Zachodniego zaczęli uciekać artyści, dysydenci, osoby z wyższym wykształceniem oraz emigranci pokolenia Solidarności, do których należeli również moi rodzice. A kilka lat później do miasta masowo zaczęli napływać późni przesiedleńcy, głównie ze Śląska.
Od wejścia Polski do Unii Europejskiej w 2004 r. do liberalnego, kosmopolitycznego, hipsterskiego Berlina zjeżdżają młodzi ludzie, studenci, myślący inaczej, nierzadko również geje i lesbijki. Przedstawiciele młodej generacji, którzy przyjechali do Berlina już jako Europejczycy, wnieśli świeży powiew do środowiska berlińskiej polonii.

Powstały galerie Collectiva i Żak/Branicka, liczący się artyści jak Sławomir Elsner i Katarzyna Kozyra otworzyli tu swoje atelier, a oprócz sklepów spożywczych z polskimi produktami pojawiły się również modne hotspoty kulinarne, np. Tak Tak Deli w Mitte czy Pierogarnia w Weddingu.

Trudno oczekiwać, by w obliczu tak wielu tendencji kiedykolwiek powstał monolit. Berlińska polonia jest zróżnicowana. Dobrym przykładem na jej różnorodność są reakcje na ostatnie zmiany polityczne w ojczyźnie i narodowo-populistyczny reżim Jarosława Kaczyńskiego: również w Berlinie utworzyła się bardzo aktywna grupa KOD, podczas gdy na drugim biegunie politycznym ujawnili się ultrakonserwatyści skupieni wokół klubów „Gazety Polskiej” i polskiego kościoła na Südstern. Ci również wyszli na ulicę, ubliżając swoim berlińskim rodakom demonstrującym za wolnymi mediami i niezależnością sądów. Jak widać, konflikt rozgrywający się w Polsce ma również swoją wersję berlińską.

W Warszawie mawia się czasem w żartach, że Berlin to najdalej na zachód położone miasto Polski. Ale Polska, choć targana wewnętrznymi konfliktami, jeszcze nie zginęła. Jej różnorodność można odkrywać w samym Berlinie. Ale można też do Polski pojechać – do granicy jest tylko 80 kilometrów, a do najbliższego dużego miasta jedzie się dwie, trzy godziny.

Tłumaczyła Karolina Kuszyk

Artykuł był publikowany w magazynie: tip Berlin (07.07.2016) Kliknij aby zobaczyć artykuł.